Magda & Eugen

Dzień ślubu Magdy i Eugena, jak i sama para, na długo pozostaną w mojej pamięci. Dla mnie są idealnym przykładem na to, że jak ktoś się kocha, to najważniejsze są emocje, radość, łapanie każdej chwili. W ten sierpniowy dzień od samego rana lało jak z cebra. Pogoda naprawdę ich nie rozpieszczała, a miała ogromne znaczenie, bo przyjęcie miało się odbyć w prawdziwej stodole. Kiedy przyjechałam z dekoracjami na miejsce, z dachu lała się woda! I wiecie co? Im to kompletnie nie przeszkadzało. Byli bardzo pozytywnie nastawieni, ciągle uśmiechnięci i pełni ekscytacji. Ze spokojem przyjmowali wiadomości o koniecznych zmianach i po prostu dali się ponieść tej chwili.

Jeśli zaś chodzi o same dekoracje, Magda miała sprecyzowane oczekiwania. Chciała, aby całość była spójna z miejscem przyjęcia, przepiękną suknią w stylu boho. Własnoręcznie wyplotła niepowtarzalne makramy, które zdobiły stodołę. W kościele postawiliśmy na klasyczną biel i zieleń, natomiast w stodole i w bukiecie ślubnym działo się na potęgę. Do samego bukietu użyłam 11 odmian różnorodnych roślin. Znalazły się w nim zarówno kwiaty rodem z babcinego ogródka, jak scabiosa, delikatna crocosmia czy hipericum, jak i wyszukana róża w odmianie Cappuccino. Bukietowi Panny Młodej zawsze poświęcam wiele czasu i uwagi. Już na etapie zakupów na giełdzie wyszukuję czegoś oryginalnego, co pomoże mi stworzyć planowany efekt. To w garści przyszłej mężatki znaleźć można kwintesencję całego projektu dekoracji.

Trudno było mi wybrać kilka najlepszych ujęć, więc postanowiłam się jakoś mocno nie ograniczać. Przecież na te emocje i towarzyszące im kwiaty można patrzeć bez końca. A autorem reportażu jest fantastyczna Justyna Kaliwoda-Lenarcik z Pozytywki – Pracowni Twórczej